Od razu śpieszę z wyjaśnieniem skrótu i jednocześnie zapraszam na serię wpisów pod tytułem porównanie serwisów muzycznych.
Początkowo niniejsza seria miała być wpisem porównującym Apple Music oraz Spotify, jednak już po kilkunastu minutach przygotowywania tekstu okazało się, że materiału powstanie zdecydowanie za dużo na pojedynczy post. Stąd decyzja o przedstawieniu tematu jako serii wpisów, która skupi się na wadach i zaletach każdej platformy, z którą miałem do tej pory styczność.
To co na początek?
Na początek to kilka słów wstępu. Jestem osobą pedantyczną – czasem bezsensownie. Tak właśnie sprawa ma się z muzyką. Pomimo korzystania z platform stream’ingowych chcę aby moja muzyka była schludnie skatalogowana i uporządkowana. Korzystając z Google Music miałem całkiem pokaźną bibliotekę zawierającą albumy i single, które trafiały na moje listy. Bardzo to lubiłem, ale nadeszła pora przesiadki i przyznania się przed sobą, że w sumie i tak korzystam tylko z playlist i tylko to przeniosę na Spotify. Czynnikiem mocno decydującym za takim podejściem był reż brak możliwości zachowania takiego samego porządku wśród albumów na Spotify, ale na szczegółach skupię się już w „dedykowanych” danym platformom postach.
Jak już pewnie udało Ci się zorientować, przywiązuję uwagę do rzeczy, które większość osób olewa w przypadku korzystania z muzycznych serwisów stream’ingowych. Niestety, jeżeli przykładowo mam w bibliotece 2 albumy z gatunku Hip-Hop, a pisownia tego gatunku różni się wielkością liter pomiędzy tymi albumami, co powoduje wyświetlanie tych albumów w innych gatunkach w bibliotece, to ja czegoś takiego znieść po prostu nie umiem i nie akceptuję. Takie właśnie rzeczy powodują, że moje kryteria wyboru są o wiele mocniej sprecyzowanie niż większości użytkowników, a co za tym idzie – nie sposób znaleźć wystarczająco szczegółowe opisy platform i musiałem wszystko testować sam. Są też pozytywne aspekty – dzięki temu w Twoje ręce trafia kompletny opis usług, który na pewno pomoże Ci wybrać najlepsze rozwiązanie dla siebie.
W ramach serii planuję (na ten moment) opisać Apple Music, Spotify, YouTube Music oraz bonusowo Google Music, jako relikt przeszłości, który wprowadził mnie w świat stream’owania muzyki oraz postawił wysokie wymagania kolejnym rozwiązaniom, z którymi miałem styczność.
Do sedna – co polecam?
Jeżeli już mam (bądź chcę) coś komuś polecić to czuję się zobowiązany podzielić się powodami, które doprowadziły mnie do takiej decyzji. Czy to dobrze? Pewnie nie, większość osób prosi mnie o polecenie jakiś sprzętów i aplikacji wiedząc, że prawdopodobnie ja sam już testowałem i sprawdzałem sporo w danym temacie i mogę coś łatwo polecić. Wszystko się zgadza, aż do słów „łatwo polecić”. Nauczyłem się odpowiadać „to zależy, czego tak naprawdę poszukujesz”, bo zbyt wiele razy usłyszałem potem pretensje, że coś poleciłem, a tam czegoś brakuje albo ktoś myślał, że będzie to działało inaczej. Dlatego zachęcam Cię do przebrnięcia przez całą serię, podsumowanie i dopiero wtedy podjęcie samodzielnej decyzji lub pójście za moim poleceniem.
Dla niecierpliwych…
Jeżeli jednak nie chcesz tyle czytać i oczekujesz ode mnie tylko krótkiej odpowiedzi to proszę bardzo – jeżeli korzystasz z ekosystemu Apple’a – wybierz Apple Music, jeżeli korzystasz z rozwiązań od Google’a, Microsoft’u albo z rodziny Linux’a – bez wątpienia najlepszy wybór to Spotify. Pamiętaj jednak, że to moja subiektywna opinia i korzystając z tego polecenia bez przeczytania kolejnych części tracisz prawo do narzekania, że miało to wyglądać inaczej.
Przesiadka – jak to zrobić bezboleśnie?
Jak już wspomniałem – ja postanowiłem przenieść tylko swoje playlisty, skorzystałem więc z aplikacji SongShift(niestety tylko iOS), która wspiera ogromną ilość platform i automatycznie przenosi listy między wybranymi platformami. Dodatkowo, jeżeli ktoś chce korzystać z kilku usług jednocześnie, aplikacja może synchronizować listy tak, aby dodanie nowego utworu w jednej usłudze, powodowało uaktualnienie tej samej listy w drugiej platformie. Nie jest to rozwiązanie darmowe, ale na pewno warte swojej ceny.
Alternatywą na Android’a może być aplikacja Soundiiz, aczkolwiek osobiście jej nie testowałem, więc nie mogę Ci nic więcej o niej powiedzieć.