Czy pro musi być max?

To już ponad 2 lata odkąd przesiadłem się z Android’a na iOS’a. Był to technologicznie pod wieloma względami punkt zwrotny w moim życiu, może nawet moment osiągnięcia pewnej dojrzałości technologicznej. Nie zagłębiajmy się w tym poście za bardzo w ten temat, ale ważny będzie tutaj jeden fakt z mojej android’owej przeszłości.

Celem wprowadzenia

Praktycznie od samego początku, kiedy zacząłem korzystać ze smartfonów (tych na Android’dzie) miałem tendencję do kupowania sobie za dużych telefonów. Często wynikało to z tego, że większe modele były po prostu lepsze. Oczywiście nie u każdego producenta, i nie w każdej półce cenowej, ale jednak.

Doskonałym przykładem może być tutaj moja przygoda z serią Nexus’ów. Mojej obecnej żonie, a ówczesnej dziewczynie, wybrałem kiedyś na telefon Nexus’a 5X. Jej poprzedni HTC odmówił posłuszeństwa, a z pożyczonego Nexus’a 4 była potwornie zadowolona. Nic w sumie dziwnego – dla nas obojga był to moment kiedy zaczęliśmy korzystać z modeli flagowych, a nie tak zwanych średniopółkowców, więc skok wydajności był bardzo odczuwalny.

Sobie postanowiłem wtedy zakupić model z zeszłego roku, czyli Nexus’a 6, bo mój HTC też już zaczynał irytować przy najprostszych operacjach. I byłem zachwycony! Roczny telefon, a zjadał niejeden flagowy model. Niestety, jak wszystkie swoje duże telefony, rozbiłem go. Chciałem zachować się rozsądnie i kupić telefon mniejszy, który będzie mi łatwiej utrzymać w dłoni. I tak skończyłem również z Nexus’em 5X. Oj pożałowałem tej przesiadki. Odczułem spadek prędkości działania już od samego początku i to porównaniu do rok starszego telefonu. Niestety, lepsza opcja konfiguracyjna, czyli wersja 6P, była sporo większa…

Po jakimś czasie zapadła nowa decyzja – przesiadka na iPhone’a. To był w sumie na początku taki test, nie byłem pewny czy mi się spodoba, więc nie chciałem pakować kasy w najnowszy wtedy model, z drugiej strony nie ma sensu testować nowego urządzenia / systemu na kilkuletnim urządzeniu, bo wiadomo, że nie zaoferuje ono tego co powinno. I tak też zdecydowałem się na zakupienie używanego, rocznego wtedy modelu, czyli iPhone’a X.

Przesiadałem się wtedy z OnePlus’a 5T, który był trochę większym urządzeniem, jednak przez proporcje 2:1 był dość wygodny w dłoni. Powiem szczerze, ze nie narzekałbym, gdyby iPhone’y się troche wydłużyły, ale to raczej płonne nadzieje.

Przesiadka była udana, chwilę później przesiadła się również żona, na aktualny wtedy model flagowy, czyli iPhone’a XS. Za moją namową wzięła wersję mniejszą. Ja byłem bardzo zadowolony z tego jak leży on w dłoni, dlatego też jej doradziłem taki sam. Nie raz od tego czasu usłyszałem, że jednak szkoda, że nie wzięła wersji max 😅 I tak sobie używaliśmy tych iPhone’ów, aż do momentu, kiedy mój zaczął troszkę spowalniać, bateria nie była już pierwszej jakości i często apki w tle musiały się odświeżać po powrocie do nich, praktycznie odbierając mi funkcję multitaskingu. Tutaj docieramy do meritum.

Meritum

Jak już wspominałem, moja żona mówiła, że żałuje, że nie wzięła wersji max, a także, że (również za moją namową) wzięła najciemniejszą wersję kolorystyczną i zapowiadała, że kolejnego iPhone’a weźmie złotego w wersji max. Co by nie mówić, złota opcja była tą, w której stronę chciałem kierować i swoje kroki. Gorzej z tym max’em… ALE! Ale niestety Apple, które tak mnie ucieszyło w modelach XS oraz 11, że nie dyskryminują posiadaczy mniejszych telefonów robiąc tą samą specyfikację we wszystkich modelach tej samej linii, postanowiło zmienić decyzję przy modelu 12\. A właśnie wtedy wypadł czas zakupu mojego nowego urządzenia. Celowałem w wersję Pro i troszkę mimowolnie skusiłem się na zakup max’a. Chciałem mieć top spec, a wiedziałem, że w razie gdyby mi nie podpasował, moja żona z chęcią go przytuli.

Tutaj na pewno muszę wyjaśnić kilka spraw. Po pierwsze mam swoje widzi mi się (co podkreślałem już w serii PSM), które sprawia, że jeżeli już podejmuję decyzję na zakup modelu pro, to być to prawdziwe pro. Pomimo, że na 90% nie zauważyłbym różnicy pomiędzy wersją mniejszą, a max (oczywiście pomijając żywotność baterii), to jak już biorę top spec, to ma to być top spec. I kropka. Można dyskutować, ale to nie ma sensu, tak mam i już.

Po drugie, jak wspominałem już wcześniej, mam słabość do dużych telefonów i czasem, niezgodnie z tym co podpowiada mi rozsądek, chcę większy model. Prawdopodobieństwo, że go rozbiję jest conajmniej o 50% większe, tym bardziej, że większość czasu / telefonów noszę bez pokrowca, ale jak już stwierdziłem – postępuję wbrew temu co mówi rozsądek.

Po trzecie, najdziwniejsze, ja z telefonem muszę się polubić. To nie jest tak, że obojętne mi czego używam. Jak nie polubię swojego telefonu, to na niego narzekam, doszukuję się minusów, mniej go szanuję, itd, itp… I o ile uwielbiałem mojego iPhone’a X i rozstawałem się z nim ze smutkiem, tak z nowym urządzeniem tak średnio się polubiliśmy. Doceniałem wszystkie jego plusy, starałem się go polubić, ale to nie to.

I co?

I zamieniłem się żoną na iPhone’a XS. Ona jest zachwycona, ja zadowolony. Nie jest to mój kochany biały iPhone X, ale jest fajnie. Telefon jest cienki, obły, miły w dłoni, a przede wszystkim sporo mniejszy. Co do nowej formy iPhone’a to wypowiadałem się już na twitter’rze, więc zapraszam do prześledzenia wątku tam. No i od razu do zaobserwowania mojego profilu.

Denerwuje mnie to, że ten sam niby model i to jeszcze wersja pro, która z samej nazwy powinna być najwyższą możliwą opcją, okazuje się wersją nie do końca tak dobrą, jak większy brat. Ja rozumiem różnice w baterii, to oczywiste, ale dlaczego producenci stosują inną specyfikację? Ok, więcej miejsca na komponenty. W porządku. Przyjmuję ten argument, ale nie nazywajmy obu tych modeli pro, skoro tak naprawdę tylko jeden jest pro! Ja się pogodzę z tym, że no niestety najwyższa specyfikacja dostępna jest tylko w największym modelu, ale niech tylko on nazywa się pro i nie udawajmy, że ta mniejsza opcja to jest to samo… O tym co robi Samsung pakując inny procesor w TEN SAM model na różne rynki to już nawet nie wspominam…

Nie żałuję zamiany. Max to nie jest mój form factor, ale cieszę się, że mogłem to sobie (ponownie) przetestować. Tęsknię za 12? Troszkę. Bateria, lepszy aparat, o niebo lepsze wideo, wydajność, tryb nocny, stabilizacja. No jest za czym tęsknić, ale zamieniłem się z pełną świadomością co tracę i jednak zyskuję więcej wygody w codziennej pracy z mniejszym urządzeniem, niż straciłem funkcji oddając 12 żonie. Z X ciężko byłoby mi doczekać już 13\. Wiem, że pewnie wiele osób uważa inaczej, że to cały czas dobry telefon, ale kilka moich ostatnich telefonów przyzwyczaiło mnie do wydajności i lubię używać telefonu dotąd, aż nie zacznie mulić, a nie dotąd, że używanie go jest już dla mnie męczarnią. I jestem w tak przyjemnej sytuacji, że mogę sobie na to pozwolić. A z XS na pewno doczekam do 13 bez niepotrzebnych nerwów.

Podsumowanie

Kobiety już mają coś takiego, że lubią większe telefony, czy portfele. Oczywiście nie wszystkie, ale zauważyłem taką prawidłowość. Ja bym wolał się pozbyć torby i mieć mniejszy telefon i portfel, no ale ja to ja, a każdy ma prawo mieć to, co mu pasuje. A ja jednak wolę mniejszy telefon. Swoją drogą to zabawne, że jeszcze 10, czy 15 lat temu ten mniejszy telefon byłby ogromny, ale za to 20, czy 25 lat temu byłby super mały 😅

Tak czy inaczej, teraz jak mało kiedy liczę na to, że przecieki odnośnie nowych iPhone’ów się potwierdzą i wersji 13 wszystkie modele pro dostaną tą samą specyfikację i będę mógł z pełną radością zakupić mniejszy model i się z nim polubić. Oby. Już teraz zapraszam do aktualizacji tematu pod koniec roku. Tylko jeszcze nie wiem czy tu, czy na twitter’rze. Zobaczymy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *