Swoją przygodę ze smarthome rozpocząłem już kilka lat wcześniej, jednak od mniej więcej pięciu wszedłem w temat nieco głębiej i dużo rzeczy w sowim mieszkaniu wymieniłem na wersje smart. Przez cały ten czas budowałem wszystko na HomeKit’cie, ponieważ jako użytkownik Apple’a było to dla mnie najprostsze (chociaż nie najtańsze) rozwiązanie. W miarę jedzenia jednak apetyt rośnie, a rzeczy na które początkowo przymykałem oko zaczynają denerwować. Przyjrzyjmy się zatem zastosowanym przeze mnie systemom, ich wadom i zaletom, a także jak wygląda proces przesiadki.
Apple Home
Po tych kilku latach mogę stwierdzić, że jakby nie patrzeć jest to rozwiązanie intuicyjne i proste w obsłudze oraz rozbudowie, a jednocześnie wypakowane ilością funkcji i możliwości.
Plusy
Tak jak wspomniałem przed chwilką, na pewno ogromnym plusem będzie intuicyjność, która generalnie w rozwiązaniach Apple’owych zawsze jest na wysokim poziomie. Oczywiście, że zarządzanie inteligentnym domem staje się w pewnym momencie nieco bardziej skomplikowane, ale mimo wszystko Apple jakoś potrafi sprawić, że interfejs ten będzie przyjazny i będzie nas prowadził za rękę. Nie chodzi tylko o samą obsługę, ale także o takie rzeczy jak dodawanie nowych urządzeń, budowanie scen, czy nawet zaawansowanych automatyzacji jest dosyć proste. Oczywiście mówię z punktu widzenia osoby mocno siedzącej w technologii, ale myślę, że każdy przeciętny użytkownik byłby w stanie na spokojnie to ogarnąć poświęcając trochę czasu.
Druga kwestia to opcje konfiguracji – tutaj jest ich na prawdę dużo. Nasze automatyzacje mogą być oparte o bardzo wiele czynników (jak chociażby warunki atmosferyczne), mogą być mocno warunkowe i skomplikowane, co daje duże możliwości w konfigurowaniu naszych urządzeń.
Trzeci – dla mnie niemniej ważny plus – wygląd. Rozwiązania Apple’a cechują się dużą dbałością o wygląd i ergonomię użytkowania – nie inaczej jest tutaj. Interfejsy są przyjemne i intuicyjne, dzięki czemu korzystając z nich czujemy się jakbyśmy żyli w domu z przyszłości, a nie jakbyśmy programowali na starym komputerze.
Minusy
Minusów nie ma znów tak dużo, ale jednak jakieś są. Po pierwsze troszkę denerwuje mnie lag, który występuje kiedy łączymy ze sobą urządzenia różnych producentów. Połączenie w grupę na przykład kilku żarówek różnych producentów powoduje, że światła gasną nierówno, w losowej kolejności. Generalnie to działa, ale fajnie jakby jednak było to bardziej czasowo zbliżone.
Losowość działania – tutaj nawiążę do przykładu, który podałem powyżej. Czasami, z nieznanych przyczyn kilka urządzeń z grupy nie zareaguje na akcję. Czemu? Nie mam pojęcia… Dzieje się to losowo i troszkę jednak irytuje w codziennym użytkowaniu.
Apple Home niestety nie wspiera też wszystkich opcji urządzeń – na przykład mój nawilżacz powietrza pozwala na zmianę natężenia strumienia, jednak aplikacja Home już na to nie pozwala. Oczywiście można to obejść innymi aplikacjami, ale to już się robi szycie na sznurki.
Ostatnia kwestia niekoniecznie musi być związana z samym HomeKit’em, może być to też kwestia samych urządzeń, ale czasami dodawanie jakiegoś urządzenia to katorga – wymaga to kilkunastu prób, z czego nie wiadomo, co poprzednim razem poszło nie tak, że się nie udało. A parowanie takie czasem jest potrzebne w losowym momencie, bo urządzenia potrafią się czasem z nieznanego powodu rozpiąć. Takie zachowanie na ogół obserwuję w urządzeniach wpiętych bezpośrednio w WiFi, chociaż przydarza mi się to też czasami żarówkom z Ikea.
Przesiadka
Przesiadka na innym system to nie jest prozaiczna kwestia. Po pierwsze warto najpierw wybadać grunt, zrobić jakiś proof of concept, czy wszystko zadziała tak jak tego oczekujemy, a dopiero na końcu przejść do faktycznego przepinania, bo jest z tym trochę pracy.
Przygody
Cieszę się, że tym razem zdałem się na rozsądek i zamiast robić wszystko naraz to zabrałem się do tematu krokowo, bo już na samym początku pojawiły się komplikacje. Pierwszy problem był taki, że wszystko co miałem na swoim Raspberry nie było skonfigurowane za pięknie. Co trochę coś doinstalowywałem, dokładałem, aktualizowałem, usuwałem i jak finalnie (po którejś próbie) udało mi się tam dorzucić wreszcie HA, to okazało się, że mam już taki bałagan w zależnościach, że nie ma opcji na dogranie tam wsparcia dla protokołu Matter bez generalnych porządków, do których zabierałem się długo, bo musiałem w sumie całe Raspberry skonfigurować od nowa.
Po zrobieniu porządków i skonfigurowaniu wszystkiego porządnie, tak żebym miał nad wszystkim kontrolę i sobie nie naśmiecił ponownie, okazało się, że niby wszystko związane z HA działa, ale na wszystko co chcę mieć na swoim Raspberry brakuje mi RAM’u, więc temat znów został odwieszony na kołek, do czasu zmiany hardware’u.
Przełączanie urządzeń
Najgorsze jest to, że część urządzeń niestety trzeba całkowicie odpiąć i ponownie skonfigurować. Nie da się więc pozostawić całości systemu, który dotychczas mieliśmy i obok skonfigurować drugiego. Oczywiście to też zależne jest od urządzeń. Większość urządzeń wpięta bezpośrednio w WiFi oraz sprzęt od Aqara’y (wpięty przez bramkę) muszę usunąć z Apple Home’a i dodać od nowa do Home Assistant’a. Urządzenia z Ikea oraz tado byłem w stanie dodać bez usuwania ich z dotychczasowego systemu. Po spięciu wszystkiego w HA, wciąż będę chciał mieć dostęp z aplikacji Home (ze względu na interfejs i przyzwyczajenie), więc wszystko z HA będę udostępniał sobie ponownie do HK.
Home Assistant
Z tego rozwiązania korzystam zdecydowanie krócej – w sumie dopiero co się przesiadłem – i to tylko częściowo. Jednak przez te kilka dni udało mi się już zyskać kilka spostrzeżeń, którymi chętnie się podzielę.
Plusy
Generalnie jest trochę zabawy z konfiguracją niektórych rzeczy, jednak przy podejściu, które ja wybrałem, konfiguracja odbyła się póki co względnie bezboleśnie i w miarę intuicyjnie.
Na plus jest zaliczyć na pewno możemy ilość danych, jakie mamy dostępne – tutaj urządzenia serwują wszystkie informacje i kontrolki, więc jesteśmy w stanie dużo lepiej nimi zarządzać i budować bardziej zaawansowane sceny i automatyzacje. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem nawet, że niektóre z tych informacji są w ogóle przez urządzenia serwowane.
Fajne jest to, że możemy obsługiwać nasz dom po polsku i to bardzo intuicyjnym językiem dzięki wykorzystaniu ChatGPT. To w jaki sposób przetwarza i analizuje on przekazane mu dane o urządzeniach jest niesamowite, a do tego dzieje się to naprawdę szybko.
Jest tutaj też pełna kontrola nad każdą kwestią, jak chociażby to, czy dane urządzenie ma być dostępne w obsłudze głosowej, widoczne dla danego użytkownika i tak dalej. Tutaj na prawdę możemy wszystkim dosyć szczegółowo zarządzać.
Szybkość działania, to również coś, co od razu zwraca moją uwagę. Kiedy zarządzam akcesoriami – a nawet grupami akcesoriów, rzeczy dzieją natychmiast, bez obserwowalnego lag’a, który znam z HK. Cieżko mi na ten moment powiedzieć jak będzie to wyglądało przy wywoływaniu akcesoriów z poziomu HomePod’a, kiedy te będą już wpięte przez HA, bo na ten moment nie mam jeszcze żadnego akcesorium dodanego ekskluzywnie do HA i udostępnionego do HK, także wywoładnie z poziomu HK wciąż omija HA.
Minusy
Na minus na pewno brak natywnego asystenta głosowego. Oczywiście możemy wykorzystać Google’a czy Alexa’e, ale wtedy nie mamy jak wykorzystać pełnego potencjału ChatGPT. Tutaj zmuszeni jesteśmy budować własne rozwiązania, aczkolwiek przyznaję, że jest to pewna fanaberia, bo jednak ChatGPT nie jest domyślnym asystentem w [HA](). Dodatkowe kwestia, to brak interfejsu – smart głośnik nie zadziała przy korzystaniu z ChatGPT, a budowanie własnych smart głośników narazie mnie jakoś nie przekonuje. Ponieważ jednak na ten moment akcesoria mam nadal wpięte w HK i docelowo również chcę wszytko tutaj wyserwować, to póki co korzystał będę z dotychczasowej obsługi głosowej przed HomePod’y.
Druga kwestia to utrzymanie – tutaj nikt nie zadba za nas o aktualność naszego serwera HA oraz poprawność konfiguracji po aktualizacjach różnych urządzeń – po naszej stronie jest całe utrzymanie i kontrolowanie poprawności działania.
Dalsze plany
Budowa inteligentnego domu to sumie nieustanna zabawa. To znaczy można to zrobić raz i już tego nie dotykać, ale ja lubię sobie to rozbudowywać po troszeczku – po prostu sprawia mi to przyjemność. Poza tym na rynku co chwilę pojawia się coś nowego, co otwiera nowe możliwości konfiguracji, czy automatyzacji.
To co na pewno chciałbym w kwestii przesiadki zrobić dalej, to porządnie przepięcie wszystkich akcesoriów, czyli rozłączenie wszystkiego z HK i dodatnie do HA, a następnie ponowne udostępnienie do HK. Problemów jest z tym jednak kilka. Po pierwsze to mnóstwo pracy – mam naprawdę sporo akcesoriów oraz automatyzacji, przepięcie tego to kilkanaście godzin pracy, zakładając, że wszytko pójdzie bez komplikacji – a tak na pewno nie będzie. Drugi problem, to fakt, że nie wszystkie moje urządzenia uda się łatwo wpiąć w HK, będę chyba miał problem z kamerami oraz z czujnikami zalania – prawdopodobnie będę musiał dokupić jeszcze dedykowaną bramkę Zigbee, a tej z kolei może nie udać dodać się do mojego typu instalacji HA.
Jeżeli chodzi o ogólne dalsze plany rozbudowy inteligentnego domu, to tak na prawdę czas pokaże – pomysłów mam sporo, ale na ogół działam w tych kwestiach spontanicznie. Także jak mnie na coś najdzie, to będę działał.