Za nami kolejne WWDC i pomimo tego, że zapowiedziane zmiany wprowadzają pewne odświeżenie, to czuję niedosyt. Może kolejny raz miałem zbyt wielkie oczekiwania, ale też wydaje mi się, że nastał już czas, by wprowadzić w systemach od Apple’a (szczególnie tych mobilnych) coś więcej, niż tylko nową warstwę wizualną.
Niedawno wspominałem o tym, że coraz mocniej kusi mnie jakaś przygoda z Androidem i pomimo podsumowania we wpisie, że nie ma ona za bardzo sensu, tak miniona konferencja – mnie, technologicznego freak’a – kusi taka przygoda jeszcze bardziej.
Bardzo liczyłem na to, że iOS dojrzeje nieco bardziej w takich małych rzeczach, jak na przykład grupowanie powiadomień, możliwość oddzielnego sterowania głośnością w różnych aspektach systemu (media, dzwonek, budzik, dźwięki systemu), czy możliwość podzielenia ekranu. Niestety, żadnej z tych rzeczy nie dostaliśmy. Podobnie z AI, to ledwie podgoniło funkcje znane z Pixel’i już od kilku lat, a o nowościach, czy pełnoprawnym asystencie dalej pozostaje nam tylko pomarzyć. Nie wspominając już o tym, że w Polsce, a już szczególnie w naszym języku, to większości tych opcji AI i tak nie uświadczymy i nie liczę na to, że zmieni się to szybko.
Co nowego?
Ale może po kolei, co nowego w tych systemach? Tak jak już pewnie zdążyliście się zorientować – nowy interfejs. To znaczy może nie do końca nowy – wszystko praktycznie zostaje tam gdzie było, zmienia się jedynie to, jak wyglądają elementy interfejsu. Stąd zresztą tytuł wpisu, bo właśnie tak Apple nazwało swój nowy interfejs graficzny.
Poza interfejsami nie mogło zabraknąć kilku rozwiązań AI, takich jak czekanie za nas na linii w trakcie połączenia, odbieranie połączeń od nieznanych numerów i tłumaczenie na żywo rozmów telefonicznych. Nic czego byśmy do tej pory nie widzieli – no chyba, że patrzyliśmy tylko na iPhone’y, to wtedy fakt, to coś nowego. Ale nie ma co się cieszyć, nie dla Polaka to, to dla zarządu panie Areczku.
Kwestie wizualne
Czy nowy interfejs mi się to podoba? Tak, nawet bardzo. Może nie w każdym miejscu do końca jest to według mnie w pełni intuicyjne – jak na przykład suwaki, gdzie sam suwak zmienia kształt podczas przeciągania, co utrudnia mojej pedantycznej duszy ustawienie go równiusieńko tam gdzie chcę – to jednak pewnie kwestia przyzwyczajenia.

Poza takimi drobnostkami, jest według mnie świeżo i ładnie. Elementy interfejsu bardzo ładnie ze sobą oddziałują – ruszanie telefonem wpływa na kąt padania światła na elementy interfejsu. Gdy w pobliżu przycisku znajduje się inny kolorowy element, przycisk odbija jego kolor. Dbałości o szczegóły – zresztą jak zawsze – nie można odmówić. Wszystko jest dopieszczone wizualnie, a do tego działa płynnie (przynajmniej na moim 14 Pro), a wart wspomnieć, że piszę to w momencie, kiedy dostępna jest dopiero pierwsza deweloperska wersja tego systemu, także dużo usprawnień jeszcze przed nami.




Wielu ludzi narzeka na to, że cierpi na tym nowym interfejsie łatwość obsługi, że te przezroczyste elementy utrudniają czasem rozczytanie tekstu i jasne, warto zwracać na to uwagę, by producent poprawił niektóre niedociągnięcia w kolejnych wersjach, a także dopracował tryby dla osób potrzebujących tryb wysokiego kontrastu. Poza tym jednak nie rozumiem tej fali negatywnych recenzji nowej szaty graficznej.



Zmiany oczywiście dotyczą nie tylko systemów mobilnych, ale także macOS. I tutaj zmiany także mi się podobają – uważam, że wreszcie otrzymaliśmy coś nowego. Te płaskie okienka nabrały nieco charakteru i życia. Jasne, zabiera to nieco więcej miejsca, ale mnie to jakoś nie przeszkadza – nie zgadzam się z tym, że użyteczność jest ważniejsza od wyglądu. Według mnie to 2 równie ważne kwestie i czekam na dopracowanie takich rzeczy jak kompaktowy pasek kart w przeglądarce Safari w nowym interfejsie (którego na ten moment brak), jednak ogólnie cieszę się, że dostaliśmy coś nowego, coś świeżego i coś innego niż jest wszędzie.
Kwestie techniczne
Tutaj nie chcę się rozpisywać za bardzo – z jednej strony ze względu na charakter portalu, z drugiej strony sam za bardzo nie wczytywałem się we wszystkie nowości, gdyż na nie przygotowuję oprogramowania na żadną z platform od Apple’a. Aczkolwiek nowości na pewno trochę jest i to nie tylko dla osób programujących na te platformy, ale po prostu na tych platformach – jak na przykład natywne wsparcie dla konteneryzacji.
Nie chcę jednak pochylać się tutaj za dużo nad tymi kwestiami – programiści i tak szukają tych informacji gdzie indziej, a tutaj wolałbym skupić się na tym, co przeciętny użytkownik końcowy zobaczy, odczuje i będzie na co dzień używał.
Kwestie funkjonalne
Tutaj bez dwóch zdań najwięcej zyskał iPad. Dla wszystkich fanów podejścia tylko iPad, to ogromny krok w przód. Wreszcie dostajemy pełnoprawny tryb okienkowy. Bez dziwnych ograniczeń co do ilości okienek, ich umieszczenia na ekranie, czy bocznego paska do ich grupowania i przełączania. To znaczy ten tryb nadal jest dostępny, tylko w sumie nie wiem po co. Co więcej? Menu aplikacji znane z macOS, bardziej precyzyjny kursor i to w sumie tyle. Chociaż to na prawdę według mnie jest dużo. Aplikacje na iPad’a są naprawdę dobrze przygotowane i tak szczerze mówią do pracy opartej o przeglądarkę i dokumenty, iPad z klawiaturą i nowym systemem okienkowym może według mnie z łatwością zastąpić komputer. Teraz piłeczka jest już tak na prawdę po stronie aplikacji – bo jeżeli chodzi o interfejs znany z komputerów, to wszytko już mamy.



W innych systemach różnic za bardzo nie ma. Kilka rzeczy pozamienianych miejscami, odświeżonych wizualnie i w sumie tyle – brak jakiś faktycznych nowości. I tu jest właśnie mój największy problem jaki mam z tegoroczną konferencją.
Co starego?
Niestety można by powiedzieć, że cała reszta poza interfejsem. Ja wiem, że ogłoszone w tym roku zmiany w Android’zie też polegają głównie na odświeżeniu wizualnym, są jednak 2 bardzo duże ale. Albo nawet i trzy.
Po pierwsze pod spodem w androidzie mamy Gemini – jeden z czołowych modeli LLM i narzędzi AI. To on jest właśnie natywnym asystentem i w porównaniu do Siri to jest przepaść. Na korzyść Gemini oczywiście. A to nie jedyna przewaga w obszarze AI. Wszelkie narzędzia obecne od niedawna w systemach Apple’a można znaleść w większości urządzeń z Android’em od pewnego czasu i dostępne są one w większej ilości języków (w tym naszym) oraz większości krajów.
Druga kwestia dojrzałość rozwiązań. O ile każdy z systemów ma swoje własne podejście, tak nie od dziś użytkownicy chętnie dzielą się opinią co fajne jest w iOS, a co fajne w Android’zie. I o ile Android chętnie czerpie rozwiązania z iOS i implementuje je u siebie, tak w druga stronę już to tak nie działa. A jednak każdy kto używał Android’a przyzna, że zarządzanie powiadomieniami jest tam o wiele lepsze. Na oddzielne zarządzanie dźwiękami każdego z aspektów systemu też na pewno nikt by nie narzekał. Podobnie jak na podział ekranu. A nie są to rzeczy trudne do wdrożenia. Część jest już gotowa, bo dostępna jest w iPad’ach, a oddzielne suwaki do dźwięków, to tak naprawdę pewnie kwestia zaprojektowania interfejsu, bo nie wierzę, ze trudne byłoby rozdzielenie tego technicznie. Z powiadomieniami może nieco trudniej, ale też pewnie do zrobienia w skończonym czasie – w końcu mowa głownie o grupowaniu na początku, potem można usprawniać to dalej. Dziwię się szczerze mówiąc, że Apple się sięga po tak proste opcje usprawnienia, które pozamykałyby usta wielu osobom i być może przyciągnęłyby wielu nowych klientów.
Trzecia rzecz – może mniej ważna dla większości osób – to tryb pulpitu. Znany z Samsung’ów tryb okienkowy po podłączeniu do telefonu monitora, znajdzie się teraz w podstawowej wersji Android’a, dzięki czemu podobny tryb dostępny będzie praktycznie na każdym urządzeniu z Android’em. Może to rzadko używana opcja, dla mnie jednak to coś na co naprawdę czekam. Gdyby iPhone stawał się iPad’em po podłączeniu do monitora (jeszcze jakby dostał procesor serii M) to jasne – słupki sprzedażowe by się pozmieniały – jednak dla konsumenta byłaby to przepiękna rzecz. Poza tym nie zmieniłoby to aż tak rynku sprzedaży. Tak jak wspominałem, jest to mało używana na rynku opcja. Tablet wciąż pozostałby niezbędny dla tych, którzy korzystają z niego do rysowania, czy notowania. Jeżeli iPad nie zastąpił komuś komputera już teraz, to nie zrobiłby tego też iPhone. Mógłby więc pojawić się argument, że szkoda wkładać tak dużo energii w przygotowanie rozwiązania, które będzie tak mało wykorzystywane. I byłby to słuszny argument, gdyby nie to, że mamy już taki system, który to wszystko ma – iPadOS. Także to tylko bardziej kwestia chęci.
Podsumowanie
Ja wiem, że Apple ma swój plan. Ma też do ustabilizowania system, którego renoma niezawodności podupadła przez ostatnie kilka wersji – oby najnowsze platformy rozwiązały ten problem. Jednak mam troszkę wrażenie, że przez AI pociąg troszkę Apple’owi uciekł. O ile te różnice, o których pisałem występowały już wcześniej, tak teraz stają się one coraz bardziej widoczne i chciałbym zobaczyć krok ze strony Apple’a by przeskoczyć tę powiększającą się przerwę. Z obecnym podejściem nietrudno będzie uzyskać przeciętnych użytkowników oraz po prostu większość obecnych, jednak o nowych trudniej będzie zawalczyć. Niektórzy z resztą z obecnych użytkowników – tych bardziej obeznanych w technologii – także zaczynają odczuwać te braki w iPhone’ach i powoli skłaniają się do wybierania innych urządzeń. A jak już jedną nogą wyjdzie się z ekosystemu, to o kolejny rok jest już o wiele łatwiej.