Technologia się rozwija – i bardzo mnie to cieszy, lubię technologię. Jednak w niektórych obszarach producenci urządzeń niepotrzebnie ścigają się sami ze sobą. Ja wiem, że to napędza sprzedaż, ale produkujemy też masę elektrośmieci, a my dajemy się temu konsumpcjonizmowi napędzać i niejednokrotnie kupujemy sprzęt, który wcale jeszcze nie wymaga wymiany.
Niektórzy robią to dobrze
Nie każdy obszar jednak daje się ponieść temu pędowi – nie w każdym by się to sprawdziło. Weźmy na przykład konsole do gier – chociażby PlayStation. Od 1994 roku doczekaliśmy się zaledwie 5 wersji konsoli. Jej kolejne generacje wychodziły kolejno w latach 1994, 2000, 2006, 2013, 2020, czyli co 6 – 7 lat. Rynek gier rozwija się mniej dynamicznie i jest to całkiem wystarczające, chociaż oczywiście w międzyczasie pojawiają się wersje Pro tych urządzeń. Wciąż jednak do czasu pojawienia się kolejnej głównej generacji, jesteśmy w stanie bez problemu ograć wszystkie tytuły na obecnym modelu.

Jasne, w międzyczasie pojawiają się także coraz to nowsze karty graficzne, które pozwalają wprowadzać nowe technologie – jednak użytkownikowi końcowemu nie jest to tak na prawdę potrzebne – chociaż kusi, by wycisnąć z najnowszego tytułu każdy detal. Studia gier jak najbardziej mogłyby starać się te technologie wprowadzać i nad nimi pracować, jednak dla klienta końcowego takie produktu mogłyby wychodzić troszkę rzadziej.
Jak naprawić rynek telefonów?
Warto byłoby wziąć przykład z konsoli i wypuszczać kolejne generacje wtedy, kiedy pojawia się kolejne znaczące zmiany. Jasne, ten rynek rozwija się szybciej, ale aktualizacje co 2 – 3 lata myślę, że byłyby wystarczające.
Fajnie, że producenci idą teraz w kierunku dłuższego wsparcia aktualizacjami systemu, co ma skłonić nas teoretycznie do rzadszych wymian urządzeń – pamiętajmy jednak, że te dotyczą one tylko flagowych modeli, a także o tym, że systemy projektowane są przede wszystkim pod nowe modele, więc te starsze mogą kuleć w kwestii wydajności. Gdyby urządzeń było mniej, można by też więcej czasu poświęcić na optymalizację oprogramowania i dopracowanie detali.
Naprawialność, jak chociażby prostota wymiany baterii też mogłaby zostać poprawiona, co pomogłoby użytkownikowi dłużej cieszyć się dobrze działającym urządzeniem. Niestety jednak, w prawie żadnym modelu te proste założenia nie są spełnione. Co ironiczne, modele z niższej półki jeszcze szybciej wymagają wymiany, ponieważ zostają porzucone w kwestii aktualizacji, a ich wydajność szybko przestaje być wystarczająca – a to chyba właśnie te jednostki powinny starczyć na dłużej użytkonwikom nie mogącym pozwolić sobie na flagowy model.
Podsumowanie
Ten wpis w sumie nie niesie za sobą żadnych konkretnych wniosków, poza tym, że powinniśmy bardziej świadomie podchodzić do zakupu elektroniki. Niestety rynku nie da się zatrzymać, ani spowolnić, a każda marka, która próbowałaby to wdrożyć, niestety szybko przyćmiona by została przez setki nowych urządzeń od innych producentów.
Czasem jednak lubię pochylić się nad takimi tematami, zastanowić się co można by poprawić, jak rozwiązać takie problemy. Na ten moment nic to zmieni, ale buduje to pewien mindset, z którym bardziej świadomie patrzy się na otaczający nas świat.