WSH #5 – Czym jest smarthome?

Wesoło przygotowuję sobie serię traktującą o smarthome, ale co jakiś czas ktoś sprowadza mnie na ziemię, że w sumie znakomita część przeciętnych użytkowników nie do końca wie, co to tak na prawdę jest, a co dopiero jak w ten temat się zagłębić. Wszystkiego nie da się szybko i prosto wytłumaczyć, ale postaram się przybliżyć temat tak pobieżnie, żeby osoba planująca rozpoznać temat lub rozpocząć swoją przygodę z intelignentym domem, mogła mniej więcej zorientować się w głównych zagadnieniach.

Co to?

Jak sama nazwa wskazuje, chodzi o to by nasz dom stał się mądry / inteligentny, ale jak to konkretnie zrobić? Krótko mówiąc poprzez użycie właśnie takich „smart” urządzeń, które pozwalają na zdalne sterowanie oraz udostępniają informacje o swoim stanie innym urządzeniom. Jako przykład weźmy prostą żarówkę – w prostym tłumaczeniu będzie ona smart, jeżeli będziemy w stanie zapalać i gasić ją bezprzewodowo i jeżeli będzie ona umiała „powiedzieć” innym urządzeniom, czy jest zapalona, czy zgaszona.

Myślę, że ogólnie możemy cały temat podzielić na 3 kategorie, w których każda jest w sumie w miarę niezależna i wiąże się ze swoimi ograniczeniami, ale także możliwościami. Przy takim podziale łatwiej będzie nam zrozumieć wszystkie opcje, jakie daje nam smarthome.

Zdalne sterowanie

Okej, to pojęcie można to rozumieć dwojako, ale to dobrze, bo dwojako też może to działać. Po pierwsze zdalnie, czyli bez podchodzenia do urządzenia / włącznika. Krótko mówiąc możemy sterować urządzeniami / akcesoriami z poziomu aplikacji w telefonie, albo innego akcesorium, jak na przykład bezprzewodowy pilot, czy ściemniacz do światła.

Drugie rozumienie zdalnie, czyli spoza naszego domu. Tutaj temat jest bardziej kontrowersyjny, nie każdy chce wystawiać swoje akcesoria „na świat” (oczywiście pozostają one zabezpieczone naszym kontem), niemniej taka możliwość jest. To też daje fajne opcje, takie jak podgląd monitoringu w mieszkaniu, uruchomienie ogrzewania / klimatyzacji kiedy wracamy dopiero do domu, czy też sprawdzenie, czy na pewno zamknęliśmy okna, kiedy nagle zaczyna zanosić się na burzę.

Automatyzacje i sceny

Łączenie urządzeń w grupy, pozwala na zrównoleglenie pewnych akcji. Załóżmy, że mamy dwie lampki na dwóch różnych końcach pokoju i lubimy je zawsze zapalać razem. Nic prostszego – łączymy je w grupę i od tej pory zarządzamy tym jak jednym urządzeniem – lampki razem się będą zapalały i gasiły. W zależności od konfiguracji może się to zadziewać podczas zdalnego sterowania, lub także podczas fizycznego zapalania jednej lapmki z grupy, reszta może również automatycznie zmienić swój stan.

A co jeżeli nie chcemy grupować urządzeń na stałe, ale na przykład fajnie byłoby móc wieczorem w prosty sposób zapalić jakieś boczne światło i zasłonić rolety i żaluzje? Nic prostszego – robimy sobie scenę zawierającą dokładnie te czynności i możemy ją sobie w dowolnym momencie wywołać.

A co jeżeli chcemy, żeby działało się to automatycznie jak zachodzi słońce? Proszę bardzo, tutaj kłania się właśnie automatyzacja. W zależności od systemu możemy uzależnić urządzenia od siebie wzajemnie, ale mogą być one zależne także od pogody, temperatury, czy też faktu, czy ktoś akurat jest w domu.

Sterowanie głosowe

Wisienka na torcie – przeniesienie się w filmy o przyszłości, czyli zamiast ręcznie wszystko klikać i włączać / wyłączać, możemy o to po prostu poprosić „nasz dom”. Czy okna są zamknięte? Zgaś światło w sypialni. Zasłoń zasłony. To tylko przykładowe komendy, a rozbudowa naszego inteligentnego domu pozwala na coraz większe zarządzaniem nim tylko przy użyciu naszego głosu.

Po co?

Przede wszystkim po to, po co kiedyś powstała pralka, odkurzacz i inne urządzenia – dla wygody. No i oszczędności czasu oczywiście, a ten z kolei możemy wykorzystać na coś innego – na przykład odpoczynek ⛱️

Z takich zdobyczy technologii często wynika również oszczędność – na przykład zmywarka pozwala zaoszczędzić wodę. A jak może nam pomóc zaoszczędzić smarthome? W sumie na wiele sposobów. Możemy na przykład zautomatyzować wyłączanie grzejników w zależności od temperatury albo naszej obecności w mieszkaniu. Ale są też mniej prozaiczne oszczędności – jeżeli mamy na przykład czujnik zalania i automatyczny zawór wody, możemy zapobiec katastrofie jeżeli zdarzyłaby się jakiś awaria podczas naszej nieobecności.

To jakie mam opcje?

Stety i niestety dużo. Stety, bo mamy z czego wybierać. Niestety, bo łatwo się w tym wszystkim pogubić i ogarnąć co z czym finalnie będzie działało. Albo jak to zrobić, żeby jednak ze sobą zadziałało. Ale nie komplikujmy, nie od tego jest ten wpis. Ten ma właśnie wszystko rozjaśnić. Pomijam więc jakieś dedykowane rozwiązania przygotowywane przez firmy specjalnie pod nasz dom, ze swoim własnościowym oprogramowaniem i skupiam się na opcjach szeroko dostępnych oraz prostych w użyciu dla przeciętnego użytkownika.

Oczywiście firm i opcji się wciąż namnaża, jednak postaram się nieco rozjaśnić ogólny zarys. Po pierwsze agregacja – to jest coś na czym warto się skupić. Tak jak wspomniałem firm jest dużo, zatem najlepiej byłoby, aby urządzenia, które wybieramy do siebie miały któryś z symboli widocznych na pudełkach poniżej.

Jedna, by rządzić wszystkimi

Symbole na pudełkach powyżej oznaczają kompatybilność z trzema najpopularniejszymi rozwiązaniami agregującymi urządzenia smarthome, a są to Google Home, Apple Home oraz Amazon Alexa. Oznacza to, że niezależnie jakiej marki kupimy urządzenia, będziemy mogli je wszystkie zobaczyć w którejś z tych trzech aplikacji i tam je ze sobą w jakiś sposób połączyć oraz skonfigurować ich współpracę. To jaka to będzie aplikacja, to już tak na prawdę nasz wybór – warto tylko aby zdecydować się na jedną i tam budować wszystko, żeby było to w jednym miejscu. Czy takie rozwiązanie ma minusy – oczywiście, ale w sumie tylko jeden o którym warto wspomnieć – szybkość działania. Akcesoria połączone ze sobą w ten sposób mogą czasem potrzebować kilku (powiedzmy do 5) sekund na reakcję.

Jedna, by rządzić wybranymi

Alternatywą będzie zamknięcie się w urządzeniach jednego producenta – na przykład Aqara. Ich aplikacja również pozwala budowanie scen i automatyzacji oraz mają szeroką gamę produktów. Minusem jest brak natywnego wsparcia na przykład dla asystentów głosowych, czy brak możliwości sparowania urządzeń innych firm. Plusem jest jednak szybkość działania i stabilność rozwiązania.

Wiele, by rządzić wszystkimi

Można też zrobić hybrydę, czyli na przykład jak najwięcej skonfigurować w aplikacji Aqara’y i w większości opierać się na ich urządzeniach, a czego się nie da, to zrobić to na przykład w Google Home’ie. W ten sposób mamy sporą szybkość działania i stabilność, a przy okazji nie zamykamy się na inne firmy i dajemy sobie dostęp do obsługi głosowej. Ja osobiście wybieram nieco wolniejszy czas reakcji, bo rozrzucanie automatyzacji po różnych aplikacjach staje się szybko ciężkie do ogarnięcia i zarządzania.

Jedna, by rządzić wszystkimi, ale dużo trudniej

Ostania opcja to już wyższy poziom zaawansowania, czyli skonfigurowanie własnego agregatora, takiego jak na przykład Home Assistant. Tutaj dochodzi już stawianie własnego serwera i jest z tym sporo zabawy. Jest to droga, w którą ja się właśnie wybieram. W tym przypadku możemy przejść ścieżkę konfiguracji od całkiem prostej (dla kogoś kto się zna trochę na tym), w której korzystamy jednak trochę z bramek od różnych producentów, do bardzo trudnej, gdzie wszystko konfigurujemy ręcznie, ale za to bezpośrednio, tak jakby były to urządzenia jednej firmy. A co to bramka? O tym już za chwilkę. Tutaj dopowiem jeszcze tylko, że zyskujemy dużo większą kontrolę na wszystkim, a także poprawia się czas reakcji urządzeń, w porównaniu do tych najpopularniejszych agregatorów. Nie polecam jednak tej ścieżki nikomu kto zaczyna dopiero, albo nie lubi się za bardzo z komputerami.

O czym warto pamiętać?

O tysiącu rzeczy, jednak rozpoczynając przygodę warto pamiętać o trzech najważniejszych zagadnieniach, które musimy mniej więcej rozumieć, aby wiedzieć co i jak kupować podczas budowania naszego inteligentnego domu.

Bramka

Po pierwsze pamiętajmy, że często urządzenia smart potrzebują tak zwanej bramki. Jest to generalnie urządzenie, które wrzucamy gdzieś kolo router’a i łączymy z naszą siecią domową. Bramki w większości są dedykowane dla urządzeń danej firmy, więc kupując urządzenia nowego producenta, sprawdźmy, czy mamy albo czy potrzebujemy posiadać bramkę.

Bramki oczywiście również są co jakiś czas odnawiane, pojawiają się nowe modele, więc nawet kupując urządzenie tej samej marki co mamy już w domu, warto upewnić się, że nasza bramka będzie wspierała to nowe akcesorium.

Poza bramkami, niektóre firmy (na przykład Ikea) wymagają czasami posiadania innego sprzętu (na przykład pilota), aby w ogóle być w stanie sparować nasze nowe urządzenie z bramką. Na wszystkie tego typu tematy trzeba zawsze przy zakupach uważać, żeby się nie okazało, że sobie coś kupiliśmy, a nawet nie mamy jak tego do naszego inteligentnego domu podłączyć.

Pamiętajmy, że bramkę posiadać musić również sam nasz agregator – w przypadku tych najbardziej znanych, które omawialiśmy, będzie to najczęściej smart głośnik, który jednocześnie pełni rolę naszego głosowego asystenta.

A po co generalnie te bramki są? Żeby nie wrzucać wszystkiego w naszą sieć domową, żeby mieć lepszy zasięg, lepszy czas reakcji i pracować w mniej obciążonej sieci. Nie do końca jasne? Już wyjaśniam.

Standard

W świecie smart home mamy różne protokoły i standardy. Duża część producentów opiera się na swoich wewnętrznych standardach, co właśnie powoduje problem z komunikacją tych urządzeń pomiędzy sobą.

Standardem, który miałby temu zapobiec jest Matter, który ujednolica sposób w jaki urządzenia różnych firm ze sobą rozmawiają, co pozwala rownież na dodawanie urządzeń firm trzecich do agregatorów. Generalnie zależy to oczywiście od wsparcia bramki, aplikacji danego producenta i samego urządzenia, ale w teorii akcesoria wspierające standard Matter powinniśmy być w stanie agregować w dowolnej aplikacji, czyli na przykład urządzenie innej marki powinniśmy móc dodać do naszej aplikacji Aqara’y.

Protokół

Pozostaje jeszcze kwestia łączności. Sposobów bezprzewodowej łączności wykorzystywanej w smarthome jest kilka – Zigbee, WiFi, Bluetooth, Threads. Tutaj za bardzo nie musimy się zagłębiać, aczkolwiek warto znać ogólne różnice.

Zigbee to standard bardzo wydajny energetycznie, dlatego urządzenia mogą długo wytrzymać na baterii. Dodatkowo urządzenia są w stanie rozmawiać z bramką poprzez inne urządzenia w tym standardzie, co pozwala na dobry zasięg urządzeń w całym mieszkaniu. Dodatkowym atutem jest to, że na przykład 100 urządzeń w takiej pojedynczej sieci, nie powoduje żadnych spowolnień.

WiFi wypada słabo na tle Zigbee – urządzenie musi być w odpowiedniej odlegości od router’a aby mieć dobry zasięg oraz generalnie sieć ta jest zdecydowanie bardziej energochłonna. Plusem natomiast jest to, że nie potrzebujemy bramki, aby takie urządzenie w naszym inteligentnym domu dodać. Warto jednak unikać posiadania zbyt wielu takich urządzeń, bo obciążony router może zacząć niedomagać, co skutkować będzie mniej stabilnym i wolniejszym połączeniem internetowym w domu.

Threads to taka trochę hybryda – jest w stanie gadać po WiFi, Bluetooth i własnej sieci Threads. Łączy w sumie zalety obu rozwiązań. Wykorzystuje inne akcesoria do komunikacji co poprawia zasięg i nie „przywiązuje” urządzenia do router’a. Jest to standard oszczędny jeżeli chodzi o zużycie energii i nie spowalnia nawet przy dużej ilości urządzeń.

Od czego zacząć?

W sumie każdy może mieć swój własny plan jak to wszystko skonfigurować, jeżeli jednak planujesz iść w tę samą stronę co ja, czyli wszystko wrzucamy do agregatora i tam zarządzamy, to generalnie zacząłbym do tego, żeby ten agregator wybrać. Warto zapoznać się z cenami samej „centralki”, czyli tego głównego urządzenia (na przykład inteligentnego głośnika), które będzie za to serce naszego smarthome’a robiło, a także z cenami i dostępnością akcesoriów, które ten agregator wspierają.

Warto do tematu też podchodzić powoli, krokowo, zapoznawać się z możliwościami, bo w sumie pojawia się tego na rynku sporo, a poza tym wraz z naszym zapoznaniem z tematem możemy wpadać na inne rozwiązania i pomysły, które być może będą lepsze / szybsze / bardziej estetyczne.

Podsumowanie

Starałem się jak mogę, żeby się za bardzo nie rozwodzić, żeby nie przytłoczyć i nie zniechęcić, ale nie da się ukryć, że troszkę wiedzy i pracy to wymaga. Mam nadzieję, że kogoś ten wpis zmotywuje do tego, żeby wejść w ten temat, bo to na prawdę fajna zabawa i efekt wart jest pracy. A jeżeli szukaliście tylko informacji co to i jak działa, to także mam nadzieję, że udało mi się to troszkę rozjaśnić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *