Ostatnie zmiany zawodowe i rozwój bloga pokazały mi, że to już czas na wymianę prywatnego kompa. Od ostatniej przesiadki zadziało się sporo: przejście na sprzęt Apple’a, próba wdrożenia podejścia iPad only, no i przede wszystkim wejście na rynek sprzętu z procesorami serii M1.
Dotychczas
Do tej pory można powiedzieć, że testowałem różne podejścia, ale też zmieniły mi się troszkę zainteresowania i co za tym idzie – potrzeby sprzętowe. Podczas przesiadki na ekosystem Apple’a (bo dalej w tej opowieści już nie będę się cofał) postanowiłem, że postaram się spróbować podejścia iPad only. Prywatnie, do bardzo niewielu czynności potrzebowałem komputer, a w razie takiej sytuacji miałem do dyspozycji służbowego MacBook’a Pro. Po jakimś czasie, trochę przypadkiem, stałem się posiadaczem MacBook’a Air i szybko stał się dla mnie dosyć przydatny. Okazało się bowiem, że jakieś tematy konfiguracyjne blog’a, nie są zbyt wygodne do modyfikowania na iPad’zie, a robienie prywaty na komputerze służbowym jakoś mi nie leży. Lubię mieć po prostu coś swojego i skonfigurowanego pod siebie.
Taki stan rzeczy sprawdzał się przez jakiś czas, ale coraz więcej zaczynałem programować prywatnie, co na MacBook’u Air okazało się uciążliwe – to jednak nie jest komputer którego podzespoły przygotowane są do odpalania narzędzi i środowisk developerskich. Nie planowałem jednak za bardzo zmiany w niedługim czasie, aż do momentu zmian związanych z pracą.
Potrzeba zmiany
Okazało się, że w ciągu najbliższego miesiąca będę potrzebował dosyć potężnej maszyny do pracy nad projektem i mam dwa wyjścia – odkupić MacBook’a Pro od firmy i dalej na nim realizować projekt lub zakupić zewnętrznie inny komputer i to na nim realizować zdania.
Przemyślenia i wahania trwały kilka dni – głównie ze względu na dużą rozbieżność finansową tych dwóch opcji. Operując na cenach netto, odkupienie służbowej jednostki to koszt 3k PLN. Komputery, które rozważałem zakupić to koszty minimum 3 razy większe, a w niektórych opcjach nawet dziesięciokrotnie większe.
Opcje
A jakie jednostki były rozważanie? Pierwsza opcja to MacBook Pro 16” 2020 w konfiguracji z sześciordzeniowym procesorem i7 2.6 GHz, 16 Gb RAM oraz dyskiem SSD o pojemności 512 Gb. Dwuletnia praca na tym sprzęcie pokazała mi, że do zadań deweloperskich sprawdza się całkiem dobrze, czasem brakuje tylko troszkę pamięci operacyjnej. O grafice 3D, czy montażu filmów na tym maku można jednak zapomnieć. Cena kusząca, bo tylko 3k PLN. Może i bym się skusił, gdyby nie problemy z chłodzeniem w tej serii. Wystarczy mi 30 minut pracy, aby sprzęt zagrzał się do tego stopnia, że system zaczyna blokować zasoby, aby schłodzić podzespoły. Bez zewnętrznego wiatraczka, który non stop wywiewa mi gorące powietrze z okolic laptopa, ani rusz. Komputer sam stara się schłodzić, jego wiatraki pracują na maksymalnych obrotach, a do tego dochodzi jeszcze kolejny, zewnętrzny wiatrak. Słychać szum, a swoich myśli nie. Mam dość. Ta opcja odpada.
Kolejne dwa sprzęty, które rozważałem to Mac Studio – w najniższej i najwyższej konfiguracji. Wiadomo, to całkowicie inne koszta, ale za każdą z tych opcji coś do mnie przemawiało. Byłem już praktycznie zdecydowany na tą jednostkę, zastanawiałem się tylko, który wariant wybrać, kiedy żona zauważyła, że coraz częściej zdarza mi się pracować gdzieś indziej niż przy biurku. I miała rację. Na razie tylko prywatnie, ale bez problemu jestem w stanie wyobrazić sobie potrzebę pracy nad projektem dla klienta gdzieś poza domem. I taka potrzeba może nastąpić względnie niedługo, a jednak w tak dużych pieniądzach, to raczej celuję w sprzęt na kilka lat. Jasne, zdalny pulpit jest jakimś rozwiązaniem, ale po pierwsze uzależnia mnie to od stabilnego internetu, a po drugie do podłączania się do tego komputera zostałby mi tylko iPad. Dość mały ekran jak na kilka godzin pracy nad projektem…
Mój wybór
Padło więc na ostatnią opcję. Od poniedziałku / wtorku będę szczęśliwym posiadaczem MacBook’a Pro 14” z dziesięciordzeniowym procesorem M1 MAX, 64 Gb RAM, dyskiem SSD o pojemności 1 Tb oraz 32 rdzeniową kartą graficzną. Jestem bardzo ciekawy jak wyglądać będzie kwestia chłodzenia (bo to ona sprawiała mi dotychczas najwięcej problemów), no i oczywiście ogólnie, jaki będzie feeling pracy z komputerem, o tak potężnych parametrach. Na pewno przygotuję na ten temat kolejny wpis, na który już teraz zapraszam.