Jeżeli też łapiesz się na przesiadywaniu z telefonem bez powodu, odruchowo po niego sięgasz, nawet kiedy nie masz nic do zrobienia, albo po prostu sprawdzasz co chwilkę każde powiadomienia, czy portale społecznościowe – to ten wpis jest kierowany także do Ciebie.
Pułapka cyfryzacji
Notes, to narzędzie znane i służące nam już na długo przed wynalezieniem pierwszych telefonów. W wielu przypadkach zostały one wyparte na rzecz rozwiązań cyfrowych – notatek, kalendarzy, przypomnień i masy innych aplikacji, w których wszystko można ładnie posegregować oraz ustawić alarm przypominający. I to świetnie! Fajnie, że idziemy w tym kierunku, bo w znakomitej większości przypadków jest to ogromne ułatwienie. Ja sam jestem fanem cyfryzacji otaczających nas rzeczy, o czym niejednokrotnie już wspominałem, chociaż z wiekiem i upływającym czasem, nie mam już at tak restrykcyjnych poglądów jak wtedy – ale o tym za chwilkę.
Należy pamiętać o tym, że telefony, które mamy cały czas przy sobie rozwijają się również w wielu innych obszarach, a twórcy aplikacji i portali walczą o każdą minutę naszego czasu i chcą, byśmy spędzili ją właśnie z ich produktem. W efekcie sięgając po telefon by zapisać wydarzenie do kalendarza, czy sprawdzić pogodę, wielokrotnie wsiąkamy w wir powiadomień i niepotrzebnych nam – w tem momencie, albo i w ogóle – treści, finalnie nie robiąc tego, po co w ogóle ten telefon wzięliśmy.

I tutaj ponownie z pomocą przyjść nam może stary, sprawdzony notes. Ja staram się wprowadzić go do swojego życia, aczkolwiek to wcale nie jest proste. Pamięć mięśniowa robi swoje, a FOMO daje o sobie znać.
Telefon to narzędzie
I o tym trzeba pamiętać. Nie bierzemy młotka i nie stukamy nim w przypadkowe rzeczy, ani nie chodzimy z nożem by sobie coś pokroić w wolnej chwili. Jasne, w telefonie mamy upakowane wiele różnych narzędzi, ale to wciąż są aplikacje do spełnienia konkretnych zadań. Oczywiście jednym z nich może być rozrywka – obejrzenie czegoś, czy zagranie w coś – ale powinniśmy starać się robić to świadomie. Nie łapiemy się na przypadkowym sięganiu po wkrętak by poturlać go sobie między palcami, a jednak nie raz możemy złapać się na bezmyślnym przeglądaniu portali społecznościowych, czy nawet bezsensownym klikaniu po telefonie kiedy nudzi nam się w kolejce.
Zastanówmy się więc co (i kiedy) na prawdę chcemy na tym telefonie zrobić. Postarajmy się ograniczyć czas, kiedy możemy „przypadkiem” zagłębić się w bezkresny i bezużyteczny kontent.
Notatki for the win
Jednym ze sposobów, które staram się wprowadzić w swoim życiu, jest korzystanie z notesu – na początek wtedy, kiedy jestem w domu. Specjalnie kupiłem niewielki, który mogę spakować sobie do kieszeni – do tej, w której na ogól jest telefon. Ten natomiast leży spokojnie gdzieś na półce (nie pod ręką), w razie, gdybym faktycznie potrzebował z niego skorzystać. Na nadgarstku mam smartwatch’a, więc nic ważnego nie przegapię. Ważne, by na zegarku mądrze skonfigurować powiadomienia, tak aby nic niepotrzebnego nie odciągało naszej uwagi.
Dzięki tej prostej operacji wiele rzeczy mogę załatwić za pomocą szybkiej notatki – zapisanie czegoś co musze pamiętać zrobić w kolejnych dniach, zapisanie jakiegoś wydarzenia, dopisanie czegoś do listy zakupów i tak dalej. Co więcej, jak potrzebuję sprawdzić coś faktycznie w internecie, czy jakiejś aplikacji, staram się sięgnąć po komputer, czy tablet. Jasne, nie jest to tak szybkie i intuicyjne jak wyjęcie telefonu, ale ryzyko zrobienia czegoś więcej niż to, po co faktycznie sięgnęliśmy po to urządzenie drastycznie maleje, bo robimy to bardziej świadomie.
Wieczorem poświęcam chwilkę na przepisanie informacji z notesu do dedykowanych aplikacji – do tego też staram się skorzystać z tabletu lub komputera. Dzięki temu nie rozpraszam się tak łatwo, a także mam chwilkę na spokojne zaplanowanie kolejnego dnia / dni. Taka operacja zajmuje mi na ogół od 5 do 10 minut, więc w sumie niedługo, a sumarycznie oszczędzam na pewno o wiele więcej czasu, poprzez unikanie przeglądania zbędnych treści.
Podsumowanie
Każda forma cyfrowego detoksu, a nawet jej próba, na pewno warta jest zachodu. Mi sposób z notesem całkiem przypadł do gustu i sprawdza się, chociaż brak mi w tym zakresie czasem samodyscypliny, by praktykować to codziennie. Jest to też na razie mały krok, bo robię to tylko będąc w domu, ale metoda małych kroczków sprawdziła się już wielu innych sytuacja, może zadziała i tutaj. A nawet jeżeli będzie to maksimum tego co uda mi się w tym zakresie osiągnąć, to wciąż uważam, że warto.
Oczywiście sposobów na taki cyfrowy detoks jest o wiele więcej, jak chociażby zarządzanie powiadomieniami, usunięcie aplikacji do socialek i tak dalej. Część z nich praktykuję, za częścią z nich nie przepadam – bo uważam, że jest to przyklejanie plastra na złamanie. Każdy oczywiście ma swoje sposoby i każdemu sprawdzi się inne rozwiązanie. Może moje notesowe podejście też pomoże kilku osobom 🙂